czwartek, 13 sierpnia 2015

Made my day.

Jak sprawić, by dzień wolny nie był zmarnowany? Kiedyś pisałam, że nie lubię mieć czasu wolnego. W miarę upływu czasu, zauważam,że styl życia, gdzie śpi się po 4-5h idzie na studia, potem do pracy, potem na imprezę, a potem znowu do pracy na dłuższą metę jest męczący. Można tak przetrwać nawet rok, ale w końcu przychodzi moment, gdzie organizm "mówi" dość.  Jednak mimo wszystko żyjemy w czasach, że musimy łączyć pracę, studia i praktyki.

 - Przede wszystkim spanie codziennie do 11 godziny odpada! Dlaczego? Dziś wstałam o 7, pojechałam z przyjaciółką na sesję, potem do szpitala w ramach moich praktyk, poprawiłam artykuł coś tam jeszcze i finalnie o godzinie 13 miałam zrobione wszystko co musiałam w tym dniu, zazwyczaj muszę jeszcze iść do pracy, więc mam czas na zrobienie kilku innych rzeczy.
- Łączenie praktyk i pracy - da się. Mam praktyki w gazecie, więc jestem mobilna, ale gonią mnie też terminy, wiem, że nie każdy może sobie pozwolić na takie coś, ale ja np. przed/po pracy idę na kilka godzin na praktyki. Tak samo jak łączenie studiów i pracy/studiów i praktyk. Wystarczy odpowiednio rozpisać sobie grafik.
- Planowanie! Spisać do kalendarza, na karteczki co kiedy musisz załatwić, dużo łatwiej jest ułożyć plan dnia, kiedy masz wszystko w jednym miejscu.
- Im więcej rzeczy do zrobienia w ciągu dnia, tym więcej zrobisz. Dlaczego? Bo wiesz, że musisz zrobić to, to i to i czas Cię goni, bo zawalając jedno, zawalisz kolejne. Jeśli masz jedną rzecz do zrobienia, odkładasz to na coraz późniejszą godzinę, tracąc wcześniejszy czas, dzięki czemu nie wykorzystujesz go.
- W wolnej chwili czytaj, książki, artykuły, informacje z miasta/świata, blogi, cokolwiek, byle by rozwijało jakąś wiedzę. Dlaczego? Bo ludzie coraz mniej czytają, a sprawia to, że nie umieją pisać i mówić (ostatnio dostałam relacje z jakiegoś wydarzenia, gdzie sportowiec - nie zwalnia go to z braku podstawowej wiedzy - napisał "muc" zamiast móc!) Ponad to technologia idzie tak do przodu, że nie potrafimy rozmawiać, więc rozmawiajcie! Otwórzcie się na ludzi! Pewność siebie (co właśnie taka rozmowa z nieznajomymi wzmaga) sprawia, że potrafimy walczyć o swoje i odzywać się, kiedy coś jest nam potrzebne.


Pewnie by się znalazło jeszcze kilka rzeczy, ale już starczy na dziś! :) Miłego, owocnego dnia! :)

sobota, 8 sierpnia 2015

...do celu

Czym powinniśmy się w życiu kierować przy podejmowaniu decyzji? Marzeniami, miłością, rodziną, przyjaciółmi, pracą, szkołą, tym co powiedzą inni, co wypada, a co nie? Mogłabym tak wymieniać bez końca... Czym? Przede wszystkim tym, co mamy w głowie, tym do czego chcemy dojść. 

Najważniejsze jest postawić cel, mieć marzenia i dążyć do ich spełnienia... Łatwo się mówi, nie? Może nie osiągnęłam w życiu wiele, może stoję w miejscu, ale mam odwagę marzyć. "Lenaaaa... ale Ty jesteś odważna! Podziwiam!" Powiedziała mi ostatnio koleżanka, gdy mówiłam co zrobię... Właśnie! "Zrobię", "będę" jeszcze nie wiem kiedy, ale to zrobię. O to chodzi!
Nie możemy myśleć "chciałabym lecieć do Nowego Jorku", tylko "polecę do Nowego Jorku", że mimo cholernych przeciwności jakie spotykają nas na życiowej drodze i tak coś zrobimy, nie za rok, nie za dwa, a za 10, ale to zrobimy, a może akurat uda się za ten rok?  O to chodzi! Nie wiemy co przyniesie nam życie, dlatego właśnie trzeba mieć te cele i pragnienia. Te małe i te duże, żeby je spełniać. 

Polecę do tego Nowego Jorku, zwiedzę Sydney i caaały świat. Zrobię to! 
Kumpel ze studiów powiedział ostatnio "będę miał swoje biuro w Australii" i wiem, że on też to zrobi, bo mówi to w trybie orzekającym, a nie przypuszczającym!
I właśnie w tym tkwi problem... Nie możemy się bać marzyć i być odważni. Czasami trzeba wszystko zostawić za sobą, by poczuć się lepiej i może o to chodzi... Żeby się nie bać.

...więc jakie jest Twoje marzenie?