wtorek, 29 grudnia 2015

Nowy Rok zbliża się wielkimi krokami, a to jest znak, że należy zrobić podsumowanie poprzedniego roku i tego co osiągnęliśmy w tym czasie.

Zawszę w kolejny rok wchodzę z chorobą (to już chyba taka moja tradycja) i tak też jest tym razem. Może trochę inaczej, bo 2015 rok zakańczam chorobą, ot tak!

Jeszcze 12 miesięcy temu nie spodziewałam się, że moje życie zmieni się tak diametralnie, że poznam kogoś kto sprawi, że przerwę studia i wyprowadzę się do Wielkiej Brytanii. Ten rok był zdecydowanie najbardziej szalonym jaki dotąd przeżyłam. I choć zawsze miałam różne plany, nie wiedziałam, że nadejdą one tak szybko. Zacznijmy od początku. Początek roku był istnym szaleństwem i sprawdzaniem wytrzymałości mojego organizmu dosłownie na wszystko. Uczelnia, praca, impreza i tak w kółko. Przejeździłam setki km w poszukiwaniu spokoju i znalazłam piękne miejsca w okolicy. Pewnego kwietniowego wieczoru poznałam chłopaka, który od razu wpadł mi "w oko", Dosyć szybko okazało się, że to jest "ten jedyny"! W wakacje odwiedziłam Koszalin, Ustronie Morskie (gdzie była najzimniejsza woda jaka kiedykolwiek mogła być!), wpadłam na chwile do Mielna, przywitałam na dłużej tez Londyn, Warszawę i Zakopane, a na początku roku nawet wylądowałam na chwile w Szczyrku! Zwiedziłam przepiękne Durdle Door i wiem jeszcze bardziej niż kiedyś, ze podróże są najlepsza rzeczą jaka może być! Teraz żyje z moim mężczyzną w Southampton - pracuje, ale wciąż szukam czegoś innego, planuje (a ON -razem ze mną) i tęsknie. Jestem tu ponad dwa miesiące i przeżyłam najtrudniejsze święta - te, w których mam świadomość, ze wszyscy moi bliscy i przyjaciele są daleko. I wiecie czego się nauczyłam? Ze to największe osiągniecie bycie tutaj. Nie dlatego, ze zawsze o tym marzyłam (i tutaj warto zaznaczyć, ze marzenia się spełniają), tylko dlatego, ze życie z dala od najbliższych - nauczenie sie tego, ze tutaj jest inaczej i bycie z kimś,kogo się kocha najmocniej na świecie daje ogromna satysfakcję.

 Dziękuję za każdą minute w tym roku, za każdą kłótnie, za każda poznana osobę, bo ich tez poznałam mnóstwo, za każdy pocałunek i przytulenie. Za wszystko. A jeśli kolejny rok będzie lepszy to już nie umiem się doczekać!




It's time! New Years Eve is comming! 2015 I started with cold, now is similar but I start on the end of the year.

12 months ago I didn't even though that my life will change so much. I am here in England with boy who's 'the one'. It's strange couse I never though that I can say something like that about anybody! Beging of the year was like an exam for my health - party, Uni, work - it was never ending circle! I drove hunderts km to met some new place and keep calm! In April I met some boy I really liked him and from begining I knew that can be something more (I don't know how - sometimes you just know) On summer I was in Koszalin, Ustronie Morskie and Mielno! I visited also London, Warsaw and quikly Szczyrk! Ohhh! And the amazing Durdle Door! Now I know that the best thing is when we can travel! I live with my best boyfriend in Southampton, work and sill looking for something better! I am here more than 2 months and I actually spent the hardest Christmas without my family! And I know that the biggest achivment is beeing here without friends and family, know life which is more diffrent than I though and spend every single day with my love! 
...and you know.... miss someone is the worst what can we feel

I thanks God for every minute, every argument, for people who I met, every kiss and hug. If 2016 will be as good as 2015 that I can't wait! 


niedziela, 20 grudnia 2015

MAC

Wiedziałam, ze jak zdobede mojego 'pierwszego MAC-a', o którym zawsze marzylam, czyli przepiekny Russian Red, który pasuje do kazdego to bede chciala wiecej i wiecej. No i tak sie stalo. Za pieresza prawdziwa wypłatę tutaj znalazlam przepiekne buty, jednak problem z rozmiarem i innymi dziwnymi rzeczami sprawil, ze moje wymarzone szpileczki odeszly 'w sina dal' i takim sposobem poszlam do sklepu i kupilam kolejne opakowanie pomadki! (swoja droga, za zaoszczedzone pieniadze nie wiem czemu nie kupilam wiecej haha). Szukalam odcienia PLUM, ktory gdzies znalazlam sznupiac po internecie, okazalo sie, ze takiego nie ma, ale panie szybko znalazly cos podobnego! Tak jak kiedys nie wyobrazalam sobie by miec pomalowane usta, tak teraz jak sie maluje to tylko kolorami, które sa mocno widoczne. Swoja droga jest to niesamowite jak moze sie zmieniac kobieta za pomoca makijazu, czy tylko zwyklej zmniany pomadki, koloru wlosow lub nawet innego odcienia rozu lub brazera.

Russian Red to przepiękny (chyba za duzo razy w tym poscie napisze kazdy odpowiednik slowa 'piekny' haha) kolor ciemnej czerwieni,czy tez wina. Kojarzy mi sie z latami 20. ale idealnie pasuje na jesien/zime oraz wieczorne letnie/wiosenne wyjscia! Jest niesamowicie trwala, a jedna aplikacja (nawet przy jedzeniu badz piciu) moze wytrzymac cala noc/caly dzien!

Viva Glam  III ma mocno bordowy, a nawet lekko brazowy odcien, równie piekny, ktorego na poczatku sie troche balam. Strach byl tylko chwilowy. Po nałożeniu rowniez sie w nim zakochalam! Jednak tutaj juz z trwałością jest troche gorzej :( szybko sciera sie po srodku ust co nie poprawione daje brzydki efekt.

Jednak nie zamierzam szybko z nimi konczyc, wyprobuje wiecej!







wtorek, 24 listopada 2015

Sally Hansen 575 Red Handed


Szukałam pięknego czerwonego (bordowego) odcienia, który pokazałby kobiecość i pasował do mojej złotej sukienki i krawatu mojego mężczyzny. Znalazłam piękny odcień (575 Red Handed) pomalowałam i zrobiłam WOW. Kolor piękny, lakier błyszczał, szybko wyschnął. Pomyślałam "będzie szał". 
No to się myliłam... 
Tego samego dnia pojechałam na basen i po 10 minutach w wodzie zauważyłam, że nie mam lakieru na jednym paznokciu! Tak zszedł mi cały tak jakbym zapomniała w ogóle pomalować! Pływałam dalej a do domu wróciłam praktycznie bez lakieru. Pomyślałam, że może woda z chlorem tak działa, następnego dnia pomalowałam jeszcze raz. Lakier przetrwał aż jedną noc. Nie moczyłam w wodzie, nie robiłam nic co mogłoby pomóc w "zejściu", nawet płatami. 

Dodatkowo zauważyłam, że sprawił, że moje paznokcie stały się słabsze i zaczęły się łamać (nawet, gdy sprawił już, że więcej paznokcia nie da się złamać to zaszokował mnie, bo jeszcze się dało)




Cena 40zł/8funtów za taką jakoś wydaje się być kpiną. Strata pieniędzy, a jedyne co mogę z Nim zrobić to chyba tylko wyrzucić do kosza.

Moim zdaniem nie zasługuje nawet na najniższą z ocen. Mam jeszcze odżywkę i aż boję się jej użyć.

środa, 18 listopada 2015

Fit Fit Fit.

Może daleko mi do bycia fit, i może daleko mi do tego by opowiadać co się powinno, a co nie, ale czuję się genialnie, gdy idę na siłownie (nieregularnie, ale teraz przynajmniej wiem do czego służy jakie urządzenie) i gdy za każdym razem czuję, że mój organizm może z siebie więcej dać, że ja mogę z siebie więcej dać, że zamiast umierania po 10 minutach na cross trainer, potrafię wytrzymać 15 i wtedy zaczynam czuć zmęczenie, że potrafię przezwyciężyć siebie i zrobić kolejne ileś tam minut więcej, że zamiast zrobić 20 brzuszków skośnych potrafię zrobić 40. I choć są to małe zmiany, wiem, że to prowadzi do czegoś dobrego.

Moje ćwiczenia nie są regularne. Jak przychodzę z pracy i wiem, że muszę rano wstać, by wstać kolejne kilka godzin na nogach to nie mam siły, więc nie idę, ale jak mam wolne to nagle mam w sobie energię, by zebrać swoje poślady i coś z nimi zrobić!

Wiecie co mi daje tyle siły? Jakieś tam marne moje małe sukcesy w kolejnych wysiłkach też, ale niesamowite jest jak idę z D. i każdy sobie stawia wyzwania! Jak chcę (próbuję być równo z Nim, by pokazać, że dam radę, że nie jestem zwyczajny cienias!) I jak widzę te wszystkie dziewczyny, które mają niesamowite figury i wykonują ćwiczenia... Patrzę i myślę sobie, że ja kiedyś też będę podnosiła ciężary trzymając je na linii bioder i że kiedyś będę miała figurę jak Kendall Jenner dla udowodnienia, że umiem, dla wszystkich, dla Niego i przede wszystkim dla siebie. Żeby pokazać, że osoba z cukrzycą wcale nie musi ważyć 100 kg tak jak to jest powszechnie uważanie.
I żeby znowu mieścić się w rozmiar 36.

Powinniśmy się edukować na ten temat. Praca i obserwacja dały mi pogląd jak dzieci są odżywiane przez rodziców i to takie podstawy sprawiają jak odżywiamy się później. Kiedy rodzic przychodzi po chleb, a kupuje cały koszyk słodyczy dla dziecka i zapomina w końcu o tym co miał kupić, a dziecko już wygląda jak te małe grubiutkie chińczyki z demotywatorów, które wpieprzają MC Donald (pewnie kojarzycie o co mi chodzi) to już jest coś nie tak. Nie dajmy się zwariować.

Uciekam na zieloną herbatkę! (PS. w diecie dobra jest też czerwona :))

niedziela, 8 listopada 2015

Estee Lauder Double Wear

O tym podkładzie nasłuchałam się już dużo i dawno chciałam się w niego zaopatrzyć. W końcu wracając z rozmowy kwalifikacyjnej podeszłam do stoiska "pooglądać", zaczepiła mnie pani, ja od razu wiedziałam co chcę!


Miła pani opowiedziała mi jak działa (oczywiście to wszystko już wiedziałam z yt czy z blogów dziewczyn, które go używają!) 
Sprawdziła urządzeniem jaki kolo pasuje do mnie i sama podpowiedziała jaki by wybrała, pokazała mi jak dane kolory  wyglądają na mojej skórze i dała próbkę do domu (mój kolor to 1n2 ecru). Estee Lauder to podkład, który możemy nakładać warstwowo, tzn. jeżeli nie wystarczy nam jedna, możemy nałożyć na całą twarz kolejną lub punktowo na niedoskonałości. Podkład utrzymuje się do 15 godzin. Tak jak zapowiada producent, nie zmienia koloru, nie robi smug na twarzy, równomiernie schodzi, wygląda przede wszystkim naturalnie! Moim zdaniem jest wart swojej ceny!


Ja jestem zachwycona! A Wy jakie macie zdanie?

poniedziałek, 2 listopada 2015

Po prawie miesiącu na obczyźnie.

Zostawiając wszystko za sobą i zaczynając nowe życie za granicą myślałam, że będzie łatwo, no może nie łatwo, ale łatwiej. Pracowałam już w Anglii i myślałam, że to pomoże mi tu teraz. Nie było tak. Po 3 tygodniach znalazłam pracę i dopiero wtedy coś zaczęło się dziać.Całe szczęście, że nie jestem tu sama i będę to powtarzać mam najcudowniejszego chłopaka, nawet nie mogłam sobie lepszego wymarzyć!

Z pracą w UK jest tak, że jak nie ma się tej "pierwszej" i nie ma się referencji to jest trudno. Nie ukrywajmy, zawsze jak coś zaczynamy to jest trudniej, ale przecież w życiu nie chodzi o to by było łatwo. Na razie żyję sobie spokojnie, czasami coś zwiedzając, poznając nowe miejsca i nowe rzeczy! Pierwszy raz zagrałam w bilarda (choć to może śmieszne!), pierwszy raz odwiedziłam aż tak piękne miejsca i pomimo braku (wcześniej pracy) czułam się jak w bajce! Niech to trwa nigdy się nie kończy, bo jak mamy miłość to mamy 3/4 sukcesu. To ta ODPOWIEDNIA druga osoba nas "prowadzi", wspiera, a my w zamian musimy dawać równie dużo jak dostajemy, albo nawet i więcej!








Jestem wdzięczna za wszystko co dzieje się w moim życiu, za moją miłość, za przyjaciół (których tak na prawdę poznajemy albo w biedzie, albo jak wyjedziemy), rodzinie, wszystkim, którzy mnie wspierają. Udowadniam, że o związki na odległość trzeba walczyć, że prawdziwi przyjaciele zostają, że rodzina jest najważniejsza i o to, że przede wszystkim to jest nasze życie i to my żyjemy, my decydujemy za to jak żyjemy, więc korzystajmy z każdego dnia jaki mamy!

niedziela, 4 października 2015

Loveeeee

5 DNI.
Tylko tyle pozostało do zmiany całego mojego życia. Wyprowadzam się,  po części usamodzielniam. Zostawiam wszystko i wszystkich, jadę za miłością, marzeniami i "lepszym życiem".Cholernie się boję, ale pora zacząć decydować za siebie i podejmować dorosłe decyzje. Dorosłe życie.

My love, my boy, UK, Southampton... I'm coming!

Wiesz co znaczy się zakochać? Kiedy tańczymy bez muzyki na środku Londynu, Zakopanego czy po galerii handlowej, kiedy Ty krzyczysz pod skocznią w Zakopanem, że mnie  kochasz, kiedy zasypiam w Twoich ramionach i jest to najlepsze miejsce w jakim kiedykolwiek byłam, kiedy śmiejemy się z niczego, a ludzie myślą, że jesteśmy pijani, kiedy zachowujemy się jak dzieci, kiedy, jadąc z obcymi, wysiadamy z auta, a Ty łapiesz mnie i mówisz "byłem tak blisko,a nie mogłem Cię pocałować", po czym czule to robisz! Czym jest miłość? Nawet  milczeniem, momentem gdy jestem w Twoich ramionach i nie chcę się ruszyć, gdy o 2 w nocy zamiast spać wychodzimy na balkon na papierosa, gdy Ty robisz śniadania a ja kawy, gdy po prostu jest blisko i jest to największa moja radość.
Życzę wszystkim tak szczęśliwej miłości.

czwartek, 13 sierpnia 2015

Made my day.

Jak sprawić, by dzień wolny nie był zmarnowany? Kiedyś pisałam, że nie lubię mieć czasu wolnego. W miarę upływu czasu, zauważam,że styl życia, gdzie śpi się po 4-5h idzie na studia, potem do pracy, potem na imprezę, a potem znowu do pracy na dłuższą metę jest męczący. Można tak przetrwać nawet rok, ale w końcu przychodzi moment, gdzie organizm "mówi" dość.  Jednak mimo wszystko żyjemy w czasach, że musimy łączyć pracę, studia i praktyki.

 - Przede wszystkim spanie codziennie do 11 godziny odpada! Dlaczego? Dziś wstałam o 7, pojechałam z przyjaciółką na sesję, potem do szpitala w ramach moich praktyk, poprawiłam artykuł coś tam jeszcze i finalnie o godzinie 13 miałam zrobione wszystko co musiałam w tym dniu, zazwyczaj muszę jeszcze iść do pracy, więc mam czas na zrobienie kilku innych rzeczy.
- Łączenie praktyk i pracy - da się. Mam praktyki w gazecie, więc jestem mobilna, ale gonią mnie też terminy, wiem, że nie każdy może sobie pozwolić na takie coś, ale ja np. przed/po pracy idę na kilka godzin na praktyki. Tak samo jak łączenie studiów i pracy/studiów i praktyk. Wystarczy odpowiednio rozpisać sobie grafik.
- Planowanie! Spisać do kalendarza, na karteczki co kiedy musisz załatwić, dużo łatwiej jest ułożyć plan dnia, kiedy masz wszystko w jednym miejscu.
- Im więcej rzeczy do zrobienia w ciągu dnia, tym więcej zrobisz. Dlaczego? Bo wiesz, że musisz zrobić to, to i to i czas Cię goni, bo zawalając jedno, zawalisz kolejne. Jeśli masz jedną rzecz do zrobienia, odkładasz to na coraz późniejszą godzinę, tracąc wcześniejszy czas, dzięki czemu nie wykorzystujesz go.
- W wolnej chwili czytaj, książki, artykuły, informacje z miasta/świata, blogi, cokolwiek, byle by rozwijało jakąś wiedzę. Dlaczego? Bo ludzie coraz mniej czytają, a sprawia to, że nie umieją pisać i mówić (ostatnio dostałam relacje z jakiegoś wydarzenia, gdzie sportowiec - nie zwalnia go to z braku podstawowej wiedzy - napisał "muc" zamiast móc!) Ponad to technologia idzie tak do przodu, że nie potrafimy rozmawiać, więc rozmawiajcie! Otwórzcie się na ludzi! Pewność siebie (co właśnie taka rozmowa z nieznajomymi wzmaga) sprawia, że potrafimy walczyć o swoje i odzywać się, kiedy coś jest nam potrzebne.


Pewnie by się znalazło jeszcze kilka rzeczy, ale już starczy na dziś! :) Miłego, owocnego dnia! :)

sobota, 8 sierpnia 2015

...do celu

Czym powinniśmy się w życiu kierować przy podejmowaniu decyzji? Marzeniami, miłością, rodziną, przyjaciółmi, pracą, szkołą, tym co powiedzą inni, co wypada, a co nie? Mogłabym tak wymieniać bez końca... Czym? Przede wszystkim tym, co mamy w głowie, tym do czego chcemy dojść. 

Najważniejsze jest postawić cel, mieć marzenia i dążyć do ich spełnienia... Łatwo się mówi, nie? Może nie osiągnęłam w życiu wiele, może stoję w miejscu, ale mam odwagę marzyć. "Lenaaaa... ale Ty jesteś odważna! Podziwiam!" Powiedziała mi ostatnio koleżanka, gdy mówiłam co zrobię... Właśnie! "Zrobię", "będę" jeszcze nie wiem kiedy, ale to zrobię. O to chodzi!
Nie możemy myśleć "chciałabym lecieć do Nowego Jorku", tylko "polecę do Nowego Jorku", że mimo cholernych przeciwności jakie spotykają nas na życiowej drodze i tak coś zrobimy, nie za rok, nie za dwa, a za 10, ale to zrobimy, a może akurat uda się za ten rok?  O to chodzi! Nie wiemy co przyniesie nam życie, dlatego właśnie trzeba mieć te cele i pragnienia. Te małe i te duże, żeby je spełniać. 

Polecę do tego Nowego Jorku, zwiedzę Sydney i caaały świat. Zrobię to! 
Kumpel ze studiów powiedział ostatnio "będę miał swoje biuro w Australii" i wiem, że on też to zrobi, bo mówi to w trybie orzekającym, a nie przypuszczającym!
I właśnie w tym tkwi problem... Nie możemy się bać marzyć i być odważni. Czasami trzeba wszystko zostawić za sobą, by poczuć się lepiej i może o to chodzi... Żeby się nie bać.

...więc jakie jest Twoje marzenie?


środa, 29 lipca 2015

Make dreams come true

Przychodzi taki moment w życiu, że trzeba podjąć ważne decyzje, które będą miały wpływ na wszystko co stanie się potem. Ja właśnie jestem na takim etapie. Układam sobie rzeczy w głowie i z jednej strony się uśmiecham, a z drugiej czuje strach. A co jak sobie nie poradzę? Chcę spełniać swoje marzenia i tak zrobię. Czasami spontaniczne decyzje są najważniejsze i najlepsze. Po tygodniowym pobycie w Anglii w końcu się zdecydowałam na coś poważniejszego.






Miejsce marzenia, spełniajcie je! :)

sobota, 21 lutego 2015

Jestem na etapie, że nie mam na nic czasu. Tzn. mam, ale mało. Lubię to! Lubię czuć, że muszę się spieszyć gdzieś z jednego miejsca na drugie, żeby zdążyć. Czuję wtedy, że faktycznie coś robię, a nie tylko egzystuję (tak apropo filozofii, której nie umiem za cholerę zdać, grr). Zresztą to też nie jest do końca tak... Jestem osobą, która nie lubi siedzieć cały dzień w domu, więc jak ostatnio byłam chora to nie miałam ani jednego dnia, żebym cały przeleżała... Niedawno przeglądając demoty (ha! czyli mam trochę czasu, skoro go tak marnotrawię!) znalazłam, że stajemy się dorośli, kiedy to nie rodzice prowadzą nas do lekarza, lecz kiedy sami myślimy, że "samo przejdzie".

...wrócę, jak znajdę wenę.

piątek, 23 stycznia 2015

Am I...?

...a może ja po prostu mam taki dzień? Czegoś mi brakuje, czuję dziś cholerną pustkę w sobie i nie mam ochoty na nic.  Od czego zależy przebieg dnia? Od tego w jakim nastroju wstajemy, od tego czy wypiliśmy dobrą "poranną kawę",  a może pogody za oknem? Bo jeśli o to chodzi to każdy z tych punktów był na plus, no może było trochę zimno, gdy czekałam na autobus. Cały dzień spędziłam z uśmiechem na twarzy. Stwierdziłam, że po takich tygodniach jakie ostatnio miałam (praca, nauka - sesja, praca, nauka, nauka, coś do załatwienia, w międzyczasie goście  w domu) muszę zostać w domu i dać na wstrzymanie, tego jednego wieczora, który akurat mam wolny. I pech chciał, że włączyła mi się tęsknota!

Porady, żeby nie myśleć?

1. Włącz weselszą muzykę.
2. Napisz/zadzwoń do przyjaciółki.
3. Jak znajoma przyjdzie z piwem/winem/wódką będzie jeszcze lepiej.
4. Nie oglądaj zdjęć.
5. Czekolada, ani lody też nie pomagają!
6. Za to jak punkt 3. nie wypali to schowaj się w łazience i zrób domowe SPA.
7. A jak nie ma za późno/zimno to idź na długi spacer
8. Jeszcze lepiej jak znajdziesz sobie towarzysza, który będzie mówiiił i mówił (będziesz musiała jakoś przetwarzać te informacje, więc nie będziesz myśleć)
9. ...albo zwyczajnie weź szybki prysznic i połóż się spać.

Czy działają?
To zależy od stopnia emocji.