poniedziałek, 27 stycznia 2014

O mojej mani cukrzycowej... bla bla bla

Coś w tym jest, że najlepiej pisze się wieczorami... Siedzę na łóżku, przy gorącym grzejniku, popijam kawę i... No właśnie...
Myślę, jak to jest, że gdy człowiek musi się kontrolować, mimowolnie wszystko jest na przekór? Prosty przykład, wstaję rano, OD DZIŚ jestem na diecie, zero słodyczy, więcej ruchu bla, bla, dochodzi godzina 12, pora kawy w pracy, koleżanka przynosi ciastko/cukierka, myśl 'a tam jeden cukierek nie zaszkodzi!', no dobra, lecimy dalej, godzina 15, kolejna kawa a tu wpada mama z jej najlepszym ciastem... No przecież robi je tak rzadko, a jest takie dobre... I co? I dietę szlag trafił, przychodzi najczęstsza wymówka 'od jutra'.
Będąc w szpitalu oczywiście też miałam zakaz jedzenia/picia czegokolwiek słodkiego (z wiadomych względów) oczywiście było normalnym, że aby jak najszybciej wyjść z tego okropnego miejsca musiałam próbować utrzymać jak najlepszy poziom cukru (było to dla mnie dość trudne, gdyż pierwsze kroki z cukrzycą, bez glukometru nie należało do najłatwiejszych zadań), ale myślę sobie tak 'nie mogę nic słodkiego, ale mogę owoce, są słodkie, ale to witaminy, inny rodzaj cukru bla, bla' więc nanosili mi pomarańczy, jabłek (są to owoce, które cukrzycy mogą jeść, dzięki Ci Panie za mandarynki!), przychodzi najwredniejsza pielęgniarka i mówi, że NIE WOLNO MI OWOCÓW(była to Pani, która dzień wcześniej/później okrzyczała mnie i dziewczynę, z którą leżałam, najpierw, że nie przychodzimy po jedzenie, a jak powiedziałyśmy, że nie chcemy bo mamy swoje, to zaczęła wymyślać, że przez nas musi tu stać, mimo, że wdała się w 'małe' plotkowanie - WHATEVER). I jak myślicie, co robię co jakiś czas w szkole na luźnej lekcji? Opróżniam torebkę z (koleżanki się śmieją :D) 'dowodów zbrodni' -papierków po słodyczach. I wiem, że jest to najgorsza rzecz jaką robię, ale jeśli z każdej strony czuję kontrolę i nie mogę zrobić czegoś legalnie, robię to po kryjomu, co jest gorszym rozwiązaniem... Nie zjadam jednego czy dwóch ciastek lecz całe opakowanie...  Zakazany owoc smakuje najlepiej...

A pytanie "jak tam cukry?" jest moją zmorą... W ogóle rozumiem, że ludzie się martwią o innych, ale bez przesady, wracam z mojej wyczekanej podróży z Londynu, trzecie/czwarte pytanie mamy JAK CUKIER - przeżyłam tyle wrażeń, chcę opowiadać ( o 1.30 w nocy) a Ona się pyta 'jak cukier?'. No kurde, żyję dalej, czyli nie było źle, nie? Albo... Idę na spacer z mamą i 3 sąsiadkami... Wyznaczamy trasę (piękny, zimowy wieczór) i pytanie JAK CUKRY?, JAK SIĘ CZUJESZ?, NIE ZA DALEKO? Oczywiście pytanie ostatnie musi być powtórzone z cztery razy... Nie, nie za daleko... :) I mimo, że bardzo lubię moją sąsiadkę, kocham mamę i szanuję wszystkich, którzy się o mnie troszczą to na prawdę: ZAWSZE SIĘ CZUJE DOBRZE, pytania są nie potrzebne :)
A i mimo wszystko i tak staram się zwracać uwagę na to co jem, jaki ma coś IG, a ciastka wybieram te mniej słodkie... Cukrzyca to choroba, która nie boli... Badajcie się!



czwartek, 23 stycznia 2014

lazy day :)

Jestem już po studniówce, było suuuper! To była moja pierwsza impreza bez alkoholu (ze względów zdrowotnych), ale bawiłam się tak dobrze, że nie odczuwam 'braku czegoś' :-)
Mam piękne czerwone hybrydowe paznokcie (swoją drogą zaliczyłam moją pierwszą wizytę u kosmetyczki, a wczoraj byłam na moim pierwszym oczyszczaniu twarzy). Dziewczyny warto dbać o siebie! Chociaż by poleżeć na fotelu i się trochę odprężyć... :)

Wczoraj ( z tą moją czerwoną buźką :D) byłam na dłuugim, zimowym spacerze a potem na pysznym serniczku! Uwielbiam sernik :D A dziś za to zrobiłyśmy z mamą super deser inspirowany tym co moja mam sobie wczoraj zamówiła, a mianowicie płatki owsiane-jogurt-orzechy-jogurt-żurawina-jogurt-pomarańcz-jogurt. Polecam taką zdrową i pyszną mieszankę, do której sama nie byłam przekonana, aż do dzisiaj... Co najlepsze, jogurt naturalny - zdrowy (kiedyś przeczytałam, że najlepszy jest ten, który zawiera żywe kultury bakterii i coś jeszcze w każdym bądź razie jak najmniejszą ilość 'dodatków'), żurawina IG ok 20, orzechy włoskie IG ok 30, pomarańcz to cytrus, a one są polecane dla cukrzyków, no saaamo zdrowie! :) Oprócz tego sporo ruchu, dużo spacerów i wrócę do super wagi! To mój plan (PS. te spacery już bez serniczków :()

Dla niewtajemniczonych IG to indeks glikemiczny, czyli najprostszymi słowami jest to rozkładanie się cukrów w organizmie, np. im wyższy IG tym cukier szybciej wchłania się do organizmu (co powoduje wzrost cukru) dlatego dla cukrzyków polecane są produkty o niskim IG, by cukier wchłaniał się stopniowo do organizmu nie powodując szybkiego wzrostu glukozy :)
Sama nie wierzę, że w końcu to zrozumiałam, jeszcze niedawno była to dla mnie czarna magia!

Pycha kawka na dobranoc!

PS. W końcu mam ferie! (w sumie już od tygodnia :()

poniedziałek, 13 stycznia 2014

już za rok maturaa... ups! za 5 miesięcy!

Dziś jestem po części zadowolona.... Wiem już wszystko o maturach próbnych, z polskiego i maty poległam równo, ale myślę, że do maja dam radę, był to dla mnie pewnego rodzaju sprawdzian na ile potrafię to co powinnam... Jestem zadowolona z angielskiego 80%, choć na tej prawdziwej mam nadzieję, na jakieś 90% :) Cotygodniowe korepetycje z matematyki dużo mi dają, choć widzę, że jeszcze mam trochę zaległości (trochę - czytaj duuużo) to coraz pewnej podczas ich wykonywania... Język polski też jest do poćwiczenia, no i oczywiście leeektury, które są podstawą, o angielski się nie martwię, jeszcze pozostaje WOS i geografia, ale tym będę się później martwić... Mam dziś jeszcze trochę pracy, a zaraz mój czas do spania, więc uciekam i zapraszam do poprzednich postów... :)

Plus, napiszcie mi jak tam Wasze przygotowania? Chyba, że już to przeszliście to może jakieś rady? :)




Buziaki :)

niedziela, 12 stycznia 2014

Pozytywne myślenie, hej!

Leżąc w łóżku miałam dużo czasu na nadrobienie zaległości serialowych i książkowych... Także Breaking Bad z moich chłopakiem, moje Mad Men oraz Zemsta są już na finishu, dodatkowo dokończyłam książkę (na podstawie filmu, ale o tym później) i zaczęłam nową (którą jestem zachwycona, ale to to chyba temat na nowy post :D), w międzyczasie zaczęłam moją pracę maturalną (czytaj. kopiuj - wklej informacje o epokach, z których mam książki :D) i streszczenie (nie lubię lektur) Dżumy... Sporo tego, wiem... ale jak się ma czas to można :D

No dobra do rzeczy! Jak pewnie po tytule idzie wywnioskować, książką, którą właśnie przeczytałam jest... TADAAAAMMMM: 


Jest to książka na podstawie filmu, która moim zdaniem daje kopa... Oczywiście najpierw oglądałam film, potem wzięłam się za książkę... Opowiada ona o Pacie, który a początku książki jest w 'niedobrym miejscu', niedługo po tym po interwencji jego mamy wychodzi z niego. Ma nadzieję na powrót do swojej żony Nikki, ale jak się okazuje nie jest to takie łatwe. Wybić mu ją z głowy pomagają znajomi i rodzina, dodatkowo Pat ma problemy z nawiązaniem relacji ze swoim ojcem... Na pomoc przychodzi mu Tiffany...
Wbrew mojemu opisowi książka nie jest romansidłem choć wątek miłosny ma, bardzo ładnie pokazuje jak dążyć do celu ('po trupach do celu')... Sprawdźcie, czy i tym razem jest szczęśliwe zakończenie! Jak mogę coś polecić, najpierw przeczytajcie potem obejrzyjcie, chyba, że nie lubicie czytać to najpierw film, może wtedy sięgniecie po książkę :D

Polecam :)

(choć, książka, którą obecnie czytam jest znaaaacznie lepsza, ale najpierw muszę ją dokończyć :D)

Całuski, idę się nagrzać i dokończyć streszczenie, bo jutro już do szkoły.... Bleeee  :(

czwartek, 9 stycznia 2014

Biovax - czyli mój ratunek dla włosów

EDIT: Najważniejsze, dzięki Ewie zdałam sobie sprawę, że nie napisałam Wam czegoś co powinnam na pierwszym miejscu... Jeżeli włosy nadmiernie wypadają, jednym z pierwszych kroków jakie powinnyście podjąć to badania!!!


Około marca/kwietnia zeszłego roku zaczęły mi wypadać włosy, na początku było to słabo (jednak mocniej niż "zwykłe" wypadanie), później zaczęło się to nasilać, aż do momentu, że idąc do kogoś siedziałam i oglądałam się na boki czy nie ma ich obok, a  wychodząc z łazienki trzy razy wszystko dokładnie sprawdzałam... Z pomocą nadeszła mi koleżanka, która powiedziała "Lena, kup sobie waxa!" Więc poszłam do apteki około września (tak wiem długo czekałam, ale w międzyczasie starałam się spinać włosy naiwnie myśląc, że je odbuduję, co tylko pogorszyło sprawę. UWAGA: gdy włosy wypadają nie wolno ich częśto i mocno spinać, ani robić koczków, bo osłabia to cebulki! Potem porobiłam badania, bo myślałam, że to przyczyna tarczycy - jednak nie) i pani poleciła mi właśnie Biovax - Intensywnie regenerująca maseczka, do włosów suchych i zniszczonych. 


Pierwszy raz, gdy nałożyłam maskę trzymałam ją przez godzinę (wiadomo, maska, potem czepek a na to ręcznik) co prawda stało się tak, że przez zawarte oleje włosy zaczęły mi się przetłuszczać jeszcze bardziej, natomiast ja byłam zawzięta, potem będę martwiła się resztą! 

CO OBIECUJE PRODUCENT:
- odżywia cebulki, chroniąc włosy przed nadmiernym wypadaniem - i to jest wielki, a nawet ogromny plus, zdecydowanie działa (poniżej napiszę co robiłam jeszcze :))
- wpływa korzystnie na rozdwojone końcówki, zmniejsza łamliwość włosów - nie zauważyłam żadnych zmian
- nawilża, zmiękcza i odżywia włosy, nadając im piękny połysk - niestety nie zauważyłam pozytywnych zmian, włosy chyba mi się nawet przesuszyły na końcach .
źródło:KLIK

Dodatkowo zaczęłam używać szamponu do włosów przetłuszczających się z Green Pharmacy, co okazało się totalnym niewypałem, więc nawet go nie dokończyłam


Aż w końcu skusiłam się na Joannę, szampon do włosów wypadających, przetłuszczających się, który ma tyle samo wielbicieli, co 'hejterów' i z opinii mi czytanych nie ma osób pomiędzy, ja jestem na razie zadowolona z niego, zobaczymy co będzie dalej...

Odżywkę z Biovaxa stosowałam mniej więcej ok 2 miesięcy, najpierw co 3 dni, potem 4, teraz całkowicie ją odpuściłam chyba, że widzę, że znów coś się dzieję wracam na raz czy dwa... W przyszłości planuję kupić coś co odżywi moje włosy, końcówki, gdy już będą w pełni zdrowe. Różnica w wypadaniu jest ogromna, bo włosy praktycznie w ogóle nie wychodzą!

Pomimo wielu wad, jestem bardzo zadowolona z odżywki, bo spełniła swoją podstawową funkcję, na której mi zależało... :) Polecam z czystym sumieniem, jeśli macie problem taki jak ja, jeśli jednak zależy Wam na innym efekcie słyszałam, że inne maseczki z tej firmy są dużo lepsze!

A jakie są Wasze doświadczenia? Co polecacie na włosy? Maseczki/szampony/odżywki? :)

Pozdrawiam! :))

środa, 8 stycznia 2014

Trochę narzekania na polskość

Zainspirowana postem od Laury KLIK zaczęłam się zastanawiać co się dzieje w Polsce takiego, że jak ktoś jest 'inny', ma inny styl, słucha innej muzyki, głośniej się śmieje, jest wyśmiewany i po jakimś czasie 'sprowadzany' do poziomu reszty.  Gdy przechodzę ulicą i idzie obok mnie ciemnoskóry mężczyzna to widzę 3/4 ludzi na ulicy jak odwracają głowę w jego kierunku... Oczywiście jest też tak, że pomału te stereotypy się zmieniają i dużo łatwiej jest młodych do czegoś przekonać, ale... No właśnie ale... Czasami jest też tak, że ktoś ma głęboko w sobie zakodowane to, że ktoś jest gorszy... Wejdę teraz na bardzo niebezpieczny temat... Homoseksualiści. Osoby, które ich postrzegają dzielą się na różne grupy... Tych, co ich nienawidzą, nie szanują i generalnie są na nie (ale bi są jeszcze gorsi, bo to nie wiadomo co to, jak to i dlaczego, przecież może zdradzić i z chłopakiem i z dziewczyną), tych co uważają, że jak są to są, tylko niech się na ulicy nie pokazują (a nie daj Boże, żeby się okazało, że mój przyjaciel/syn/córka/kuzyn/szef jest!) i ostatnia (chyba) grupa tych, którym to nie przeszkadza, choć sami nie są innej orientacji szanują i nie mają nic do tych ludzi. Co dziwne! Mam znajomego, który od zawsze wyzywał i był na wielkie NIE, miał on koleżankę (naszą wspólną zresztą) okazało się (po prostu się przyznała), że jest lesbijką, i co? No właśnie już mu się zmieniło nastawienie, zobaczył, że te osoby wcale nie są takie złe jakby się wydawało, teraz nienawidzi tylko gejów. Dziwne? Do póki nie mamy z czymś/kimś do czynienia nie oceniajmy kogoś.
No i jak zwykle mój problem, chciałam pisać  o czymś innym a wyszło jak zawsze :D

To jeszcze tak jako dodatek, będąc w UK, byłam bardzo zdziwiona... Dlaczego? Jest dużo różnych osób, powiem teraz nieładnie może, ale Chińczyków, Ciemnoskórych, Hindusów i wiele innych, każdy ubiera się jak chce i wygląda jak chce. Ja np. pierwszego dnia, jadąc z Victorii spotkałam kobietę w spódniczce, skarpetkach i adidasach, wyglądała dość dziwnie jak na polskie realia, ale tam nikt na nią nie zwracał uwagi, potem zauważyłam, że każdy tam ma swój styl i dla nikogo nie ma w tym nic dziwnego... Chociaż Polska też się przełamuje... Blogerki robią swoje, więc elegancka sukienka, makijaż i włosy, a do tego adidasy do ćwiczenia na siłowni też są spotykane :)

Idę się kurować, dajcie znać co Wy o tym myślicie! :)

wtorek, 7 stycznia 2014

Mój rok

Nowy Rok zaczął się dla mnie nietypowo, bo... z chorobą, ale z racji tego, że siedzę, nic nie robię (no chyba, że wypoczywanie z kawką, herbatką, książką, serialami jest czymś ambitnym :D) mogę sobie powspominać rok 2013, nie jako podsumowanie, bo jak już kiedyś mówiłam, że nie robię.. Zresztą jak zwał tak zwał :D

Zacznę od kwietniowego wypadu do Krakowa z moją klasą!


 Takie super papucie musieliśmy ubrać u babci w Rydlówce :)




No i typowe, wycieczkowe jedzenie!

  

 I wyszły pierwsze działkowe, piękne tulipany!




 Potem miałam super ambitne praktyki, na których nauczyłam się czyścić kible! 



W międzyczasie był koncert


Po którym, jak widać zmęczenie materiału... NASTĄPIŁO :D


Potem były wakacje, piękna pogoda i...


...dużo kawy...


... jeszcze więcej kawy...


...mnóstwa słodkich, pysznych koktajli...


...zimnego piwa...


...dobrych książek...


...jeszcze więcej babskich książek...


... i słodyczy!


Mój słodziutki kotecek i rybki




Potem wybrałam się z koleżankami na zdjęcia w miejscu gdzie miesiąc później nagrywaliśmy filmik studniówkowy :)



 Na koniec roku był piękny Londyn, do którego pragnę wrócić :)


 A! No i moja pierwsza polsko-brazylijska Wigilia!

Dziękuję wszystkim razem i każdemu z osobna za tak piękny rok, mam nadzieję, że 2014 będzie znaczne lepszy pomimo, że zaczęłam go chorobą!
PS. I nadal nie umiem zdecydować się na kolor włosów czy ciemny brąz czy też czerwona poświata... a studniówka już niedługo...








czwartek, 2 stycznia 2014

HAPPY NEW YEAR

Witam Was wszystkich w Nowym Roku, nie będę robiła podsumowań, bo tak właściwie, nigdy ich staram się nie robić, po co?
Nie pisała długo, ale święta spędziłam w Londynie z moim ukochanym, piękne miasto, ludzie zupełnie inni  niż u nas (nie wiem, może w Warszawie są inni ludzie, z innym podejściem niż w mniejszych miastach), zupełnie inne patrzenie na świat. Jestem totalnie zauroczona tym miastem!

Tego miejsca chyba nie muszę przedstawiać?:)

Winter Wonderland :)

Typowe angielskie śniadanko




I sylwester też był spoko! :)

A Wam jak minął ten cudowny czas?
BUZIAKI :))